Typ
wycieczki: wyjazd samodzielny, wypoczynkowy
Zakwaterowanie: Hotel
Nights in Rome **
Termin: październik 2013
Rzym,
kiedyś centrum potężnego imperium, od tysięcy lat przyciąga i
hipnotyzuje swoim urokiem. Wieczne Miasto, jak zwą je poeci i
artyści, to jedno z najciekawszych turystycznie i najbardziej
romantycznych miejsc na świecie.
Mam
za sobą prawdziwe "Rzymskie Wakacje". Choć od domu
dzieliło mnie ponad dwa tysiące kilometrów, to nie czułam się w
Rzymie zagubiona ani samotna. Poza wspaniałym towarzystwem, cieszyła
mnie możliwość przebywania w najpiękniejszym mieście,
spacerowania po jego tajemniczych uliczkach, czy smakowania
specjałów włoskiej kuchni.
Nasz
lot rozpoczął się w Gdańsku, na lotnisku w Rębiechowie. Do Rzymu
polecieliśmy tanimi liniami Wizzair. Na lotnisku Campino czekała
nas miła niespodzianka + 26 stopni, dodam że w Polsce w tym
samym czasie było 11. Port Campino oddalony jest od centrum Rzymu
około 15 km. Z lotnisk do centrum (dworzec Termini
gdzie był nasz hotel) dojechaliśmy w godzinę autobusem w
cenie 4 euro za osobę.
W hotelu zostaliśmy przywitani przez Simone. Prowadzi ona razem z bratem Andrea
hotel. Są to na prawdę wspaniali ludzi, dzięki nim odwiedziliśmy
wiele wspaniałych miejsc których nie znaleźlibyśmy w żadnym
przewodniku. Hotel Nights in Rome mieści się w zabytkowym budynku
warto dodać , że na 5 piętrze. Oczywiście jest winda, ale mamy z niej traumatyczne przeżycia. Gdy
jedzie w dół można odczuć turbulencje :)
Jest to bardzo mały
hotel ma on zaledwie pięć pokoi, ale jest bardzo przytulny.
Pokoje mają dostęp do bezpłatnego bezprzewodowym Internetu.W
łazience do dyspozycji Gości jest ręcznik i suszarka do włosów.
Pokoje są sprzątane codziennie.
Nasz
dzień rozpoczęliśmy od słodkiego śniadania w hotelu: croissant i
kawa. Wspomnę, że jeżeli zażyczymy sobie kawę latte to zostanie
ona zaserwowana całkiem inaczej niż w Polsce. My dostaliśmy
spienione mleko niestety nie znaleźliśmy tam kawy:)
W
Rzymie spędziliśmy trzy dni, w czasie których chcieliśmy
zobaczyć jak najwięcej. Dlatego od pierwszego dnia zwiedzaliśmy
tyle, ile sił starczyło nam w nogach.
Po
śniadaniu rozpoczęliśmy swoją cudowną podróż.
Nasz
hotel był w samym centrum dlatego wszędzie poruszaliśmy się na
pieszo rzadko korzystaliśmy z metra.
Rowerem nie polecamy :)
Zwiedzanie zaczęliśmy od Bazylika Matki Bożej Większej.
Z tamtą udaliśmy się do Bazylika San Clemente. Uważam, że
jest to jedno
z najpiękniejszych w mieście wnętrz sakralnych.
Jest bardzo bogate w średniowieczne mozaiki, marmury oraz
renesansowe i barokowe freski. Największe wrażenie zrobiło na mnie
niezwykłe trzy poziomowe podziemie :)
Z
bazyliki już bardzo blisko do Koloseum!( znany na całym świecie
symbol Rzymu) tuż obok znajduję się Łuk Konstantyna. Okazało się, że zapowiadany remont generalny budowli jest już w pełni, pod rusztowaniem skrywała się połowa Łuku.
Jest i Koloseum!
Bieg
wokół Koloseum i do metra. Metrem wbraliśmy się do Bazylika św.
Pawła za Murami to jedna z czterech bazylik większych. ( bardzo
często zapomina przez turystów.) Ściany naw zdobią medaliony z
wizerunkami wszystkich papieży, łącznie z ostatnimi – Janem
Pawłem II i Benedyktem XVI. Jak mówi legenda, w momencie, gdy
zabraknie miejsca na nowe medaliony papieży, świat przestanie
istnieć.
Gdzie
teraz idziemy?
Padnięci
wracamy do hotelu i na obiad!
Simone poleciła nam restaurację La Capitale obok
naszego hotelu prowadzona przez jej przyjaciółkę Aleksandrę .
Jedzenie pyszne i nie drogie.
Po
nocnych spacerach rano (rano jest to pojęcie względne gdyż
pojechałam na wkację ze śpiochem) uratowało mojego towarzysza
mocne, podwójne espresso, jaką dostał w hotelu na śniadanie. I
oczywiście ruszyliśmy dalej zwiedzać miasto. Tym razem zaczeliśmy
od Watykanu. Wybrałliśmy metro (taksówka chyba by nas
zrujnowała:) ), którym dojechałam do stacji Ottavio. Stamtąd już
niedaleko. Zaczeliśmy od zwiedzania muzeum watykańskiego (może
nie tak od razu czekaliśmy w kolejce około godziny) , kolejno
udaliśmy się na Plac Świętego Piotra, który w rzeczywistości
jest dużo mniejszy, niż „kolos”, którego do tej pory oglądamy
podczas różnego rodzaju transmisji z Watykanu. Niestety musieliśmy
trochę postać w kolejce do wejścia do Bazyliki św. Piotra (około 1,5 godziny jestesmy na wkacjach mamy czas;)) , którą po
prostu musieliśmy zobaczyć.
a teraz gdzie idziemy ...?
Na zakończenie postanowiliśmy
zobaczyć jeszcze Zamek Świętego Anioła.
Zamek z pewnością
zrobi wrażenie na każdym miłośniku średniowiecznych
fortyfikacji :)
Ostatni
dzień w Rzymie... Zostawiliśmy nasze bagaże w hotelu i ruszyliśmy na Piazza Navona. Jest to imponujący plac miejski w Rzymie, bardzo
barwny i chyba najładniejszy w Rzymie.
W każdy razie mają tu
najlepsze lody :)
Po kawie i odpoczynku na Piazza Navona udajemy się
do Fontanna di Trevi, najbardziej znanej i romantycznej fontanny w
Rzymie.
Zdecydowanie lepsze wrażenie robi ona w nocy. (ale to moje skromne zdanie:) )
Oczywiście
powiedzieliśmy życzenie, wrzucając jednocentówkę do Fontanny di
Trevi i teraz jestem pewna, że do Rzymu wrócimy. Spacerkiem udajemy
sie zwiedzić Panteon a potem na schody Hiszpańskie!
Niestety
przyszedł czas powrotu i zapakowania wszystkich rzeczy.
Z lotniska Campino, wystarczyły już 2
godziny w samolocie i byliśmy z powrotem w Polsce.
Czy
wszystkie drogi prowadzą do Rzymu? Mam taką nadzieję, bo nie
wyobrażam sobie że do Rzymu za jakiś czas nie wrócić…A póki
co, arrivederci Roma!
Pozdrawiam,
Justyna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz